wtorek, 5 czerwca 2012

Shane

Strach

Myślę o Claire. Znowu. Nie mogę uwierzyć, że to piszę.
Dobrze, że nikt nie zamierza tego czytać. Nie myśl, że tego nie zniosę, ale nie potrafię o tym gadać - nawet z Michaelem. To znaczy on jest spoko, ale... taaa.
Faceci o tym nie gadają.
Spójrz, mam swój udział w podrywach, wiesz? Nie tysiące, ale kilka. To było świetne i w ogóle, ale tu się pojawia coś na kształt... tęsknoty, tak myślę. Całe ciało, nie głowa. Nie serce. Prawdą jest, że lubię takie dziewczyny, ale nie potrzebuję ich. Kiedy nadchodzi koniec, ah, więc, co wiesz? Dla dziewczyn też. Przynajmniej o ile mi wiadomo.
Te rzeczy z Claire to... nie dokładnie to. Szczególnie teraz. Ale, do cholery, to jest coś więcej.
To troszeczkę cholernie przerażające, bo co ja zrobię po fakcie? Jaką zrobię minę, jeżeli bym ją stracił. Każdy dzień, od teraz, sprawia w tym świecie coś, że nie mogę jej stracić.
To już nie jest straszne. To wiąże moje wnętrzności w supeł i sprawia, że trzęsę się za każdym razem, kiedy myślę o tym co już zrobiła, co robi każdego dnia. Ona nie widzi, że coś może czasami pójść inaczej - ona myśli, że jest silna, ale może zostać zraniona. Może umrzeć jak moja siostra. Jak moja mama.
I to jest wszystko przed czym chcę ją ochronić, ale wiem, że czasami nie mogę. Czasami ona mi nie pozwala.
Jak mogę się z tym zgodzić? Jak sprawić, żebym nie umierał od środka, kiedy widzę jak idzie zrobić coś głupiego dla Myrnina albo Amelie? Kiedy widzę, że cierpi?
Nie wiem.
Nie wiem jak to robię, ale muszę to robić. Dla niej. Dla nas obojga.

1 komentarz:

  1. Shane jest dla mnie jedną z lepszych postaci w całej serii. :)
    Przeszedł niezłą metamorfozę, że się tak wyrażę. ; )

    OdpowiedzUsuń